Jak pięknie zachęca w reklamie Pan Włodzimierz Zientarski, decydując się na Toyotę, wybieramy auto zarówno piękne jak i niezawodne. W innym znów spocie, dowiadujemy się, że hybryda jest w cenie diesla ale nie ma w niej, tak obiegowo nielubianych elementów, jak filtr cząstek stałych, wtryskiwacze itp. Słuchając reklamy, można odnieść wrażenie, że hybrydowa Toyota jest idealnym samochodem na nasze czasy. I o ile nie wierzę w problemy z DPFami itp (sam mam 3 diesla z DPFem i w żadnym nie miałem z nim problemów mimo znacznych przebiegów), o tyle nad pozostałymi hasłami reklamowymi postanowiłem się popastwić nieco dłużej.
Zwłaszcza, że do testu trafiła nam się właśnie wersja hybrydowa RAV4. Z zaprzyjaźnionym blogiem mamagerka.pl, wybraliśmy się w pięknie położone rejony Dusznik Zdrój aby ocenić wszystkie za i przeciw hybrydowej Toyoty. Ale od razu powiem, że oddzielnie odniosę się do walorów „podróżnych” RAV4 a całkiem osobnym będą nasze wrażenia o tak charakterystycznym dla Toyoty napędzie hybrydowym.

Tył po liftingu, sprawia jeszcze lepsze wrażenie. Zarówno LEDowe światła jak i elementy wykończenia. Szczerze – z tyłu jest lepiej niż z przodu!

Jako rodzina blogerów lifestylowych i motoryzacyjnych, podróżujemy zdecydowanie więcej niż przeciętna rodzina Kowalskich. Każde nasze auto, przekracza 200tys km przebiegu w ciągu kilku lat. Czy hybryda, przy takim użytkowaniu (większość to trasa bo do miasta mamy drugi samochód), ma w ogóle sens?

To co szczególnie mnie interesuje w hybrydzie – spalanie. Jeśli ma zastąpić mojego diesla, musi spalać tyle samo, lub mniej. Przy aucie rodzinnym, będę zadowolony jeśli będzie to 8-9L w mieście czy szybkiej jeździe autostradą, do ok 6L przy normalnej jeździe poza miastem. Obecnie średnia w moim dieslu z dłuższego okresu, to jakieś 7,5L (zdecydowanie nie jestem przy tym zawalidrogą co jest bardzo istotne w tej sytuacji!).
Oczywiście znaczenie ma też pojemność auta, wszak ma to być samochód rodzinny. Same właściwości jezdne to kolejny ważny punkt.
A jeśli producent dołoży do tego „legendarną wręcz niezawodność” to wydaje się, że mamy przepis na sukces!

Jako, że każdym testowym autem robię minimum 1000km aby móc napisać Wam rzetelną relację, nie inaczej było z Toyotą Rav4. Wybraliśmy się do Kotliny Kłodzkiej. Dokładnie piękne Duszniki Zdrój, Zieleniec i ich okolice. Pogoda była już jesienna. Z centralnej Polski do samego Wrocławia mamy drogę ekspresową S8. Dla większości diesli oznacza to chilloutową jazdę z tempomatem i to częściej na lewym niż prawym pasie. Do tego automat? To miejsce gdzie dobre diesle czują sie najlepiej.
A jak jest z hybrydą?

Piękne okoliczności przyrody natchnęły nas do dywagacji nad wyższością diesli nad hybrydą. A może jednak odwrotnie?

Tutaj niestety pierwsze zaskoczenie. Negatywne… Wycie bezstopniowej skrzyni CVT doprowadzi Was do szewskiej pasji! Przy wyprzedzaniu tirów za każdym razem czujecie się jakby Wasza RAV4 przygotowywała się do startu na orbitę aby zaopatrzyć członków ISS… Wszystko przez specyfikę działania bezstopniowej skrzyni, która próbuje za każdym razem utrzymać optymalne obroty silnika, tak aby ten był jak najbardziej oszczędny. Dzięki temu, w przeciwieństwie do tradycyjnego automatu, gdzie liczba przełożeń jest ograniczona (zazwyczaj od 5 do  7), u Toyoty nie marnuje się nic z mocy ani momentu obrotowego. Wszystko właśnie dzięki eCVT. Powinno to dać wymierny rezultat w postaci niższego spalania. I trzeba od razu powiedzieć, że tak, ma to sens, jeśli z pedałem gazu obchodzisz się delikatnie. Wtedy i silnik pracuje w swoim optymalnym zakresie (pracuje w cyklu Atkinsona, czyli jest oszczędny szczególnie w zakresie średnich obrotów).
Nie trzeba dodawać, że na trasie, baterie nie mają sie gdzie naładować, hamujecie zbyt rzadko a poza tym chwilowe zużycie energii i tak wysysa wszystko co możliwe z atmosferycznego benzyniaka. Więc podczas typowej, autostradowej jazdy, na nic zda się hybryda. Nic nie zaoszczędzicie, sam benzyniak jest trochę słaby jak na swoją pojemność (to właśnie zasługa „Atkinsona”) a wycie CVT da się nieźle we znaki.

eCVT to bezstopniowa skrzynia biegów, która pasuje do rav4 jak „wół do karety”. Praca tej skrzyni, a raczej wrażenia akustyczne, to najgorsza rzecz w tym aucie. Bo napęd hybrydowy sam w sobie jest nad wyraz ciekawie rozwiązany.

ALE! W każdej pozostałej sytuacji, hybryda pokaże swoje dobre strony. Bo samochód potrafi być naprawdę oszczędny w ruchu miejskim. Słyszałem opinie o 5L a nawet mniej. Być może, ja nie jeżdżę oszczędnie więc niestety nie uzyskiwałem takich rezultatów. Ale już ok 6 było w moim zasięgu. Do tego ta błoga cisza podczas ruszania spod świateł, podczas zatrzymania się, czy przy manewrowaniu na parkingu – rewelacja! Ogólnie moje doświadczenia z hybrydami, podsumowałbym jednym krótkim zdaniem – nimi trzeba nauczyć się jeździć! Jeśli kierowca umie dostosować swój sposób jazdy do posiadanego napędu to będzie hybrydą zauroczony.
Mnie osobiście ta technologia jeszcze nie przekonuje w wydaniu Toyoty (bo np. hybryda VW typu plug-in, np. taki Passat GTE z tradycyjnym DSG, to całkiem inna bajka…)
Ok, czyli doszedłem do tego, że jeśli większość spędzacie w trasie to diesel będzie lepszym wyborem. Jeśli miasto to hybryda ma ogromne atuty. Tylko kto kupi RaV4 jako auto miejskie? Przecież do miasta kupuje się Yarisa, który też występuje w hybrydowej odmianie.
Czym więc RAV4 przekonuje przyszłych właścicieli do siebie?

Toyota Nr1 na świecie? Pod względem ilości sprzedawanych hybryd, na pewno! Czas pokaże, czy to właściwy kierunek.

Przyjemny kolor samochodu, wtapiał się w jesienne okolice Dusznik Zdrój. Świetne felgi, choć trudne do utrzymania w czystości.

Na zewnątrz i od środka

RAV4 to nie małe auto! Facelift przeprowadzony w 2015 roku, dodał jej charakteru. Na zewnątrz zmieniły się drobiazgi – przedni zderzak i reflektory, z tyłu tylko światła ale dzięki temu auto delikatnie urosło z zewnątrz. Mamy więc 4605 mm długości. Do tego szerokość i wysokość a także duże i pasujące do samochodu felgi, powodują, że Toyota sprawia wrażenie dużego SUVa a nie kompaktowego Crossovera, który to segment zalewa ostatnimi laty rynek. Bo wysokością czy szerokością jest bardzo zbliżona do np. Tucsona o którym pisaliśmy też ostatnio, ale już długością wyraźnie zwycięża (dłuższa o 14cm) co czuć też w środku a zwłaszcza na tylnej kanapie i w bagażniku.
4 osobowa rodzina spokojnie wybierze się na wakacje i każdy znajdzie miejsce na swój bagaż. Oparcie tylnej kanapy można lekko rozłożyć więc dłuższe trasy to sama przyjemność choć zbyt słabe jej wyprofilowanie w połączeniu ze śliską skórą, może nie każdemu przypaść do gustu (ale dla rodziców potrzebujacych sporej ilości miejsca z fotelikami to idealne rozwiązanie!). Wyrazy uznania za prawie płaską podłogę w II rzędzie siedzeń – nagana za brak nawiewów dla pasażerów z tyłu.
Płaską podłogę udało się uzyskać dzięki temu, że tylny napęd w wersji 4×4, jest możliwy dzięki dodatkowemu silnikowi elektrycznemu zarezerwowanemu tylko do obsługi właśnie tylnej osi. Żaden dodatkowy moment obrotowy tam nie powędruje, ale właściwości trakcyjne zdecydowanie się poprawiły względem wersji 2WD.

Przyjemna linia boczna, tego całkiem dużego Crossovera. Ponad 4,6 m długości to już spory kawałem samochodu. Całe szczęście, że czuć to w środku!

Ciekawie zaprojektowane LEDowe reflektory i wyraźne niebiesko zabarwione logo Toyoty – znak szczególny hybrydy. Poza tym niewiele zmian po lifcie. Zaliczyliśmy trochę polnych ścieżek – tutaj Toyota czuje się jak ryba w wodzie choć zawieszenie jest raczej sztywno zestrojone!

W bagażniku, prócz typowej rolety, która ma mechanizm zwijania rodem sprzed dekady lub i dwóch, znajdziemy też ciekawie zaprojektowaną siatkę której mocowania możemy dowolnie przesuwać wewnątrz. Świetne rozwiazanie! Szkoda tylko, że gdy chcemy złożyć siedzenia to tych pałąków z siatką, nie możemy schować pod podłogą. Do przestrzeni bagażowej nie można się w sumie przyczepić – 501L pojemności – nie wnikają do niej zbyt nadkola, są jakieś zaczepy do siatek i haczyki, oświetlenie spełnia swoją rolę. Może tylko ten wysoki garb/schowek który mocno ogranicza płaską podłogę, powinien być rozwiązany inaczej – ale tam po prostu są ukryte akumulatory – w dieslu czy typowej benzynie, podłoga jest płaska a tym samym, bagażnik jest większy (bez baterii – 547L). Szkoda, że zamykanie elektrycznej klapy bagażnika trwa tyle, że można w międzyczasie wyskoczyć na kawę…

Naprawdę obszernie, zarówno na szerokość jak i przed kolanami. Spokojnie są tutaj wstanie podróżować nawet 3 dorosłe osoby albo 2 obszerne foteliki dziecięce. Szkoda, że zabrakło miejsca na nawiewy ale za to mamy wyjście 12V.

Bagażnik obszerny, regularny, szkoda, że z „garbem” nad bateriami i archaiczną roletą przestrzeni bagażowej. Za to siatka na drobiazgi to rewelacyjne rozwiązanie!

Elegancka skóra ale siedzenia zbyt mało wyprofilowane. Bardzo łatwo za to wsiadamy i wysiadamy – nadkola nie utrudniają.

Oparcie tylnej kanapy można pochylić – wygodnie!

Wykończenie Toyoty sprawia naprawdę dobre wrażenie. Plus za czarną podsufitkę. Niby nudno ale za to elegancko. Ciekawe połączenie skóry i alcantary na drzwiach i desce rozdzielczej.

Przejdźmy do przodu.

Kierowca poczuje się jak ryba w wodzie. Jest obszernie i wygodnie. Design nie powala, jak to w Toyocie, a pewne przyciski za dźwignią zmiany biegów (grzanie foteli i zmiana trybów jazdy) czy te do regulacji położenia lusterek, pochodzą rodem z lat 90tych. Budowa lewarka zmiany biegów i ścieżka po której się porusza, od razu przywiodła mi na myśl rozwiązania z japońskich marek motoryzacyjnych z mojego dzieciństwa. Zaskoczenie – zniknął archaiczny cyfrowy zegarek! Toyota zrobiła milowy krok na przód! Śmiechy, śmiechy ale jakości materiałów czy ich spasowaniu, nie można nic zarzucić. Biorąc pod uwagę, częstą ciszę która nas otacza w związku z hybrydowym napędem, wszelkiego rodzaju akustyczne niespodzianki, byłyby nie do przyjęcia. Tymczasem tutaj wszystko jest czytelne i na swoim miejscu. Wnętrze jest naprawdę dobrze wyciszone, jedynie przy nagłych przyspieszeniach, eCVT daje się we znaki naszym uszom. A zatrzymywanie się na światłach w mieście przywodzi na pamięć odgłosy rodem z tramwaju.

System inforozrywki nie porywa, jest poprawny, wszystko działa jak powinno a jakość muzyki dobiegająca z głośników, może nas bardzo miło zaskoczyć. Na centralnym wyświetlaczu, dużo bardziej przyciąga nasz wzrok ciekawy wykres tego co akurat dzieje się z naszym zespołem napędowym. Układ kierowniczy bezpośredni i lekko pracujący ale dający odczuć wszystko co dzieje się z autem na drodze. Nowatorskie połączenie silnika spalinowego, i dwóch elektrycznych daje nam do dyspozycji nawet 197KM. Tryb Sport jeszcze spotęguje te wrażenia. To nie jest sportowy wózek ale wystrzał spod świateł zaskoczy nie jednego kierowcę stojącego z nami w linii!

Przycisk EV na desce rozdzielczej, pozwoli nam nawet przez kilka km, podróżować wyłącznie „na prądzie” ale mocniejsze naciśnięcie pedału przyspieszenia czy rozwinięcie wyższej niż 60km/h prędkości (w praktyce nawet chyba mniejszej), automatycznie załącza silnik spalinowy. Oczywiście wszystko dzieje się prawie niezauważalnie. Konstrukcja jest ciekawa – dzieki takiemu rozwiązaniu, nie mamy w samochodzie ani alternatora, ani rozrusznika, ani sprzęgła ani żadnych DPF itp rozwiązań. Praktycznie rzecz biorąc auto jest bezawaryjne. Raporty TUV zdają się to potwierdzać. Sam układ napędowy na pewno nie jest jednak prostą konstrukcją – pytanie co jeśli on zacznie szwankować? Czas pokaże, czy te zapewnienia Toyoty znajdą odzwierciedlenie w przyszłości.

A co z akumulatorami?
Toyota daje na nie nawet 10 lat gwarancji a podobno jest w Europie pewien taksówkarz, który Priusem II generacji, zrobił milion kilometrów na oryginalnych akumulatorach i to bez żadnej awarii. Hmmm… Trzymamy za słowo Toyoto!

Nowoczesny design miesza się z oldschoolowym ale każdy użytkownik poprzednich modelów Toyoty, poczuje się jak w domu.

Zamiast tradycyjnego obrotomierza, mamy tutaj wskaźnik ECO który ułatwi nam używanie hybrydy. Poza tym, wszystko pod ręką!

Czy Japończycy zechcą kiedyś podświetlić wszystkie pokrętła i przyciski na drzwiach? Podobnie z automatycznym zamykaniem szyb – możemy tylko pomarzyć… O polocie, a raczej jego braku, w projektowaniu takich drobnych elementów jak przyciski do otwierania szyb, możemy zapomnieć.

Na środku konsoli, jest tak jak być powinno – wszystko co najważniejsze i to praktycznie bez odrywania pleców od oparcia siedzenia kierowcy.

Hybryda informuje nas dokładnie, z którego napędu i w jaki sposób z niego w danej chwili korzystamy.

Bardzo dobra widoczność we wszystkich kierunkach, duże lusterka boczne i znakomity system kamer 360 view – Toyota dba o nasze bezpieczeństwo w prosty ale idealny sposób.

Elektronika

Prócz skomplikowanego zespołu napędowego, Toyota nie zaskakuje nas bardziej. Asystent pasa ruchu, monitorowanie martwego pola, aktywny tempomat, system awaryjnego hamowania, to dokładnie to co konkurencja ma też u siebie. System kamer 360 view i obserwacją drogi np. podczas wyjazdu z bramy, to rewelacyjne rozwiązania (Toyota ma świetną jakość obrazu w odróżnieniu np. do systemu który zaserwował Nissan w swoich samochodach (X-trail, Quashqai). Wszystkie te systemy działają bardzo poprawnie i nie rozpraszają kierowcy. Do tego większość obsłużymy z wielofunkcyjnej kierownicy. Wszystko sprawia bardzo solidne wrażenie. System inforozrywki może trochę już trąci myszką (zapomnijcie o Apple CarPlay i podobnych) ale przynajmniej dźwięk jest na przyzwoitym poziomie.

Leśne kręte ścieżki to raj dla RAV4 – byle niezbyt dziurawe, zawieszenie jest dość sztywne.

Ogólnie to bardzo przyjemny samochód, którym z przyjemnością zwiedziliśmy fragment południa Polski. Może niezbyt oszczędnie jak na hybrydę, ale szybko i komfortowo.

Na zielono u dołu systemy bezpieczeństwa które stale monitorują auto. Min. BSM czyli Blind Spot Monitor. Po Polsku – monitor martwego pola. Przydatne!

Średnie spalanie przy oszczędnej jeździe – 6,7L… dokładnie takie jak w „osobistym” dieslu :D

Podsumowując! RAV4 Hybrid w obecnym wydaniu, to na wskroś dopracowane auto. Duże, wygodne, ciche i potrafi być naprawdę ekonomiczne, jeśli umiesz jeździć hybrydą. Wszelkie moje ALE, na pewno usunie kolejna generacja, bo choćby na wskroś ciekawy CHR, pokazuje właśnie, że Toyota idzie bardzo dobrą drogą!

Ile trzeba za to zapłacić? Dobrze wyposażona wersja RAV4 Hybrid to nawet 150tys zł. Ale będzie to naprawdę dobrze wydane półtorej stówki!

Kilka ujęć z naszej podróży!

 

4.3

Toyota RAV4 e-CVT STYLE

  • Design

  • Wnętrze

  • Radość z jazdy

  • Układ napędowy

  • Premium

  • Zalety

    • przyjemne i przestronne wnętrze
    • duży bagażnik o regularnych kształtach (nie wszystko dotyczy wersji hybrydowej)
    • mimo masy, przyzwoite osiągi
    • bezpośredni i precyzyjny układ kierowniczy
    • zawieszenie dobrze zestrojone jak na masę i gabaryty auta
    • niezły design – auto się podoba!
    • oszczędny napęd hybrydowy!
  • Wady

    • e-CVT…
    • e-CVT…
    • e-CVT
    • długo, długo nic…
    • w wersji hybrydowej mniej praktyczny bagażnik
    • wysoka masa
    • pozorna oszczędność jeśli poruszamy się poza miastem